[Recenzja] Jethro Tull - "Minstrel in the Gallery" (1975)
Na "Minstrel in the Gallery" zespół najwyraźniej wyciągnął wnioski ze swoich ostatnich dokonań. Po dwóch albumach składających się z jednego utworu oraz trzeciego, wypełnionego wyłącznie piosenkami standardowej długości, tym razem muzycy zaproponowali coś pomiędzy. Na longplay trafiły nagrania o bardzo zróżnicowanej długości. Zwykle trwające około pięciu minut, choć najdłuższy zbliża się do siedemnastu, a najkrótszy nie dociągnął nawet do czterdziestu sekund. Pod względem stylistycznym i brzmieniowym jest to natomiast swego rodzaju powrót do czasów "Aqualung". "Minstrel in the Gallery" przynosi dość podobną mieszankę folku, muzyki dawnej i hard rocka, a w instrumentarium znów większą rolę odgrywają flet i gitary akustyczne, przeplatające się z cięższymi riffami. Całkiem zniknęły zaś wprowadzone na późniejszych albumach instrumenty, jak saksofon czy syntezatory. Pewną nowością jest natomiast udział żeńskiego kwintetu smyczkowego, składającego się z czt