[Recenzja] Blue Effect & Jazz Q Praha - "Coniunctio" (1970)
Album "Coniunctio" jest wynikiem współpracy dwóch czechosłowackich, a ściślej mówiąc praskich zespołów: bluesrockowo-psychodelicznego Blue Effect (później używającego nazwy Modrý Efekt i grającego w bardziej jazzowo-progrockowym stylu), oraz freejazzowego (później jazzrockowego) Jazz Q Praha. Z pierwszej z tych grup wywodzą się gitarzysta Radim Hladík, basista Jiří Kozel, oraz perkusista Vlado Čech, natomiast z drugiej - klawiszowiec i trębacz Martin Kratochvíl, saksofonista i flecista Jiří Stivín, kontrabasista Jiří Pellant, oraz perkusista Milan Vitoch. Dla obu zespołów "Coniunctio" był fonograficznym debiutem, chociaż Blue Effect zarejestrował wcześniej (jeszcze z wokalistą Vladimírem Mišíkem) materiał na wydany nieco później w 1970 roku album "Meditace". Jazz Q swój pierwszy samodzielny album, "Pozorovatelna / The Watch-Tower", wydał dopiero w 1973 roku, gdy w składzie z wyżej wymienionych muzyków pozostał tylko Kratochvíl.
Główną atrakcję albumu stanowią dwie odsłony utworu tytułowego - wypełniający całą pierwszą stronę wydania winylowego "Coniunctio I (In Memoriam Lubomíra Pristofa)", oraz zamykający drugą stronę "Coniunctio II". To rewelacyjne improwizacje, z doskonałą współpracą i interakcją muzyków obu zespołów, którzy w niezwykle twórczy i oryginalny sposób połączyli elementy free jazzu, fusion, bluesa, a momentami nawet hard rocka (gitarowe riffy i solówki Hladika nierzadko kojarzą się z Hendrixem), tworząc intensywne, wielobarwne, bogate brzmieniowo i porywające dzieła, łączące rockową dynamikę z jazzowym wyrafinowaniem i skomplikowaniem. O ile pierwsza część może wydawać się rockowym słuchaczom zbyt radykalna i całkowicie odchodząca od schematów, tak druga, mimo braku standardowej struktury, jest już bardziej przystępna, dzięki wyrazistej linii melodycznej, dominującej roli gitary i ograniczeniu freejazzowych odlotów.
Odmienny charakter mają dwa środkowe utwory. "Návštěva U Tety Markéty, Vypití Šálku Čaje", zarejestrowany wyłącznie przez muzyków Blue Effect (z małą pomocą Jiříego Stivína, grającego na flecie w łagodniejszych momentach), jest już zdecydowanie bliższy rockowych korzeni tej grupy - to całkiem melodyjny utwór, znów zdominowany przez gitarę, wspartą energetyczną grą sekcji rytmicznej. "Asi Půjdem Se Psem Ven" to z kolei samodzielne dzieło muzyków Jazz Q Praha, a zatem, jak można się spodziewać - najbardziej jazzowy fragment albumu, abstrakcyjna improwizacja ukierunkowana na freejazzowy radykalizm, jednak bez popadania w kompletny chaos.
"Coniunctio" to prawdziwie światowy poziom. Muzyka zaproponowana przez Czechów w niczym nie ustępuje najlepszym dokonaniom jazzrockowych grup z zachodniej Europy czy Stanów. Zarówno w kwestii wykonania, jak i brzmienia (a z tym za żelazną kurtyną zwykle było kiepsko), nie ma do czego się tutaj przyczepić. Nie jest to album, który każdemu się spodoba, ale zdecydowanie warto się z nim zapoznać, żeby wiedzieć, że również za naszą południową granicą powstawała wybitna muzyka.
Główną atrakcję albumu stanowią dwie odsłony utworu tytułowego - wypełniający całą pierwszą stronę wydania winylowego "Coniunctio I (In Memoriam Lubomíra Pristofa)", oraz zamykający drugą stronę "Coniunctio II". To rewelacyjne improwizacje, z doskonałą współpracą i interakcją muzyków obu zespołów, którzy w niezwykle twórczy i oryginalny sposób połączyli elementy free jazzu, fusion, bluesa, a momentami nawet hard rocka (gitarowe riffy i solówki Hladika nierzadko kojarzą się z Hendrixem), tworząc intensywne, wielobarwne, bogate brzmieniowo i porywające dzieła, łączące rockową dynamikę z jazzowym wyrafinowaniem i skomplikowaniem. O ile pierwsza część może wydawać się rockowym słuchaczom zbyt radykalna i całkowicie odchodząca od schematów, tak druga, mimo braku standardowej struktury, jest już bardziej przystępna, dzięki wyrazistej linii melodycznej, dominującej roli gitary i ograniczeniu freejazzowych odlotów.
Odmienny charakter mają dwa środkowe utwory. "Návštěva U Tety Markéty, Vypití Šálku Čaje", zarejestrowany wyłącznie przez muzyków Blue Effect (z małą pomocą Jiříego Stivína, grającego na flecie w łagodniejszych momentach), jest już zdecydowanie bliższy rockowych korzeni tej grupy - to całkiem melodyjny utwór, znów zdominowany przez gitarę, wspartą energetyczną grą sekcji rytmicznej. "Asi Půjdem Se Psem Ven" to z kolei samodzielne dzieło muzyków Jazz Q Praha, a zatem, jak można się spodziewać - najbardziej jazzowy fragment albumu, abstrakcyjna improwizacja ukierunkowana na freejazzowy radykalizm, jednak bez popadania w kompletny chaos.
"Coniunctio" to prawdziwie światowy poziom. Muzyka zaproponowana przez Czechów w niczym nie ustępuje najlepszym dokonaniom jazzrockowych grup z zachodniej Europy czy Stanów. Zarówno w kwestii wykonania, jak i brzmienia (a z tym za żelazną kurtyną zwykle było kiepsko), nie ma do czego się tutaj przyczepić. Nie jest to album, który każdemu się spodoba, ale zdecydowanie warto się z nim zapoznać, żeby wiedzieć, że również za naszą południową granicą powstawała wybitna muzyka.
Ocena: 9/10
Blue Effect & Jazz Q Praha - "Coniunctio" (1970)
1. Coniunctio I (In Memoriam Lubomíra Pristofa); 2. Návštěva U Tety Markéty, Vypití Šálku Čaje; 3. Asi Půjdem Se Psem Ven; 4. Coniunctio II
Skład: Radim Hladík - gitara (1,2,4); Jiří Stivín - saksofon i flet; Martin Kratochvíl - instr. klawiszowe i trąbka (1,3,4); Jiří Kozel - gitara basowa (1,2,4); Jiří Pellant - kontrabas (1,3,4); Vlado Čech - perkusja (1,2,4); Milan Vitoch - perkusja i instr. perkusyjne (1,3,4)
Producent: Antonín Matzner
Blue Effect & Jazz Q Praha - "Coniunctio" (1970)
1. Coniunctio I (In Memoriam Lubomíra Pristofa); 2. Návštěva U Tety Markéty, Vypití Šálku Čaje; 3. Asi Půjdem Se Psem Ven; 4. Coniunctio II
Skład: Radim Hladík - gitara (1,2,4); Jiří Stivín - saksofon i flet; Martin Kratochvíl - instr. klawiszowe i trąbka (1,3,4); Jiří Kozel - gitara basowa (1,2,4); Jiří Pellant - kontrabas (1,3,4); Vlado Čech - perkusja (1,2,4); Milan Vitoch - perkusja i instr. perkusyjne (1,3,4)
Producent: Antonín Matzner
Brzmi to całkiem ciekawie. :)
OdpowiedzUsuńGenialne, myślę że zbliżone rzeczy mógłby grać Coltrane gdyby dożył ery fusion.
OdpowiedzUsuń