Posty

Wyświetlam posty z etykietą opeth

[Recenzja] Opeth - "Sorceress" (2016)

Obraz
Jeśli ktoś, choćby pod wpływem okładki, liczył na powrót deathmetalowych elementów do twórczości Opeth, to może poczuć się zawiedziony. "Sorceress" idzie drogą wyznaczoną przez "Heritage" i kontynuowaną na "Pale Communion". Nie ma tu żadnych growli, metalowych riffów ani brutalnych bębnów. Zamiast tego zespół okopał się w estetyce retro-proga. Tradycyjnie nie brakuje nawiązań do przeszłości już w samych tytułach poszczególnych utworów - tym razem podebranych m.in. od Cream ("Strange Brew"), The Moody Blues ("The Seventh Sojourn") czy Wishbone Ash ("Perspehone"). Jest też odniesienie do Jimiego Hendrixa i jego "Voodoo Child (Slight Return)" w "Persephone (Slight Return)", a także wspomnienie wytwórni Chrysalis, dla której nagrywali m.in. Procol Harum, Jethro Tull czy Gentle Giant. Musiały też, jak zwykle, pojawić się nazwy mało znanych grup z przeszłości: The Wilde Flowers - której byli muzycy założyli p

[Recenzja] Opeth - "Pale Communion" (2014)

Obraz
Nowy album Opeth stanowi kontynuację wydanego przed trzema laty "Heritage", na którym zespół zwrócił się w stronę retro-proga, całkowicie porzucając elementy deathmetalowe. Wystarczy zresztą spojrzeć na okładkę, która wywołuje bardzo silne skojarzenia z grafiką "Pictures at an Exhibition" tria Emerson, Lake & Palmer. Jednak tym razem zespół wyraźnie stara się osiągnąć pewien kompromis pomiędzy stylistyką poprzedniego wydawnictwa, a oczekiwaniami fanów na powrót do cięższego grania. Po raz kolejny Mikael Åkerfeldt stawia wyłącznie na śpiew, rezygnując całkowicie z growlowania, ale za to w warstwie instrumentalnej jest na pewno więcej ciężkich riffów. Co w sumie wychodzi na dobre, bo przynajmniej pozornie czyni ten album bardziej żywiołowym. Utwory tradycyjnie można podzielić na krótsze i bardziej rozbudowane formy. Ale tylko "Moon Above, Sun Below" przekracza długość dziesięciu minut. Pod względem budowy jest to utwór najbliższy dawnego Opeth, ch

[Recenzja] Opeth - "Heritage" (2011)

Obraz
Po kilkunastu latach stagnacji i nagrywania według jednego schematu, muzycy Opeth postanowili w końcu czymś zaskoczyć. "Heritage" to drugi album w karierze grupy, na którym w ogóle nie ma elementów metalowych. Przy czym poprzedni, "Damnation", jest efektem tej samej sesji co "Deliverance", z którym początkowo miał tworzyć jedno wydawnictwo. W dodatku tamten album nie przyniósł żadnych nowych rozwiązań - zawarte na nim kawałki brzmią dokładnie tak samo, jak łagodniejsze fragmenty pozostałych płyt. Tymczasem "Heritage" przynosi w końcu bardziej zróżnicowany materiał, niepozbawiony niespodzianek. Przede wszystkim roi się tu od patentów zaczerpniętych wprost z muzyki wczesnych lat 70. ubiegłego wieku. Nie wszystkim fanom taki zwrot przypadł do gustu. Rezygnacja z growlu, ciężkich riffów oraz perkusyjnego łomotu spotkała się z dużą krytyką. Nie brakowało też jednak osób zachwyconych rzekomą progresywnością tego materiału. Trudno jednak uznać za

[Recenzja] Opeth - "Blackwater Park" (2001)

Obraz
Twórczość szwedzkiego Opeth, szczególnie ta z lat 1995-2008 i dziewięciu wydanych wówczas albumów, znajduje wielbicieli zarówno wśród słuchaczy ekstremalnego metalu, jak i tzw. nowego proga. Progresywności sensu stricto nie ma w niej jednak wcale - żadnego łamania schematów, poszerzania granic rocka o nowe rozwiązania. Są tylko pewne nawiązania. Często w tytułach poszczególnych utworów lub albumów (Still Life i Blackwater Park to mało znane zespoły działające na początku lat 70., a "My Arms, Your Hearse", to cytat z tekstu "Drip Drip" Comus). Muzyczny wpływ sprowadza się właściwie wyłącznie do prób przywołania klimatu, jaki mają te bardziej przystępne nagrania Pink Floyd, Jethro Tull, Camel czy Caravan. A samo łączenie takich łagodniejszych fragmentów z brutalnymi odmianami metalu nie jest przecież wymysłem Szwedów. Trudno też mówić o jakimś rozwoju (progresji) na przestrzeni kolejnych płyt z wspomnianego okresu. Przesunięciu ulegały pewne akcenty, ale nie wp