Posty

Wyświetlam posty z etykietą the byrds

[Recenzja] The Byrds - "Never Before" (1987)

Obraz
W drugiej połowie lat 80. dużą popularność zyskały grupy w rodzaju The Smiths czy R.E.M., których twórczość dziennikarze określili mianem jangle popu - od charakterystycznego, brzęczącego brzmienia gitar. Jednocześnie wzrosło zainteresowanie zespołem The Byrds, który zaczęto wskazywać jako prekursorów tej stylistyki, twórców tego brzmienia. Takiej okazji nie można było przepuścić i w 1987 roku trafiła do sprzedaży zupełnie nowa kompilacja nieistniejącej wówczas już od czternastu lat grupy. "Never Before" nie jest jednak typowym greatest hits . Zgodnie z tytułem trafił tu wyłącznie niepublikowany wcześniej materiał, pochodzący z najbardziej klasycznego okresu 1965-67, kiedy grupę tworzyli Jim McGuinn, David Crosby, Chris Hillman, Michael Clarke i - do pewnego momentu - Gene Clark. Jest jednak pewno ale . Te konkretne, zamieszczone tutaj wykonania, faktycznie nie były wcześniej opublikowane. Same kompozycje to jednak w większości rzeczy wcześniej wydane: "Mr. Tambourin

[Recenzja] The Byrds - "Byrds" (1973)

Obraz
Tytuł tego albumu jest bardzo wymowny. The Byrds powraca tu w oryginalnym składzie, czasem uznawanym za jedyny słuszny. Roger McGuinn, Gene Clark, David Crosby, Chris Hillman i Michael Clarke to ci sami muzycy, którzy na debiutanckim "Mr. Tambourine Man" wynaleźli folk rock oraz jangle pop, a rok później, wraz z wydaniem singla "Eight Miles High", stali się jednym z pionierów rocka psychodelicznego. Z czasem jednak z zespołu zaczęli odchodzić kolejni muzycy, a nagrywane w nowych składach płyty nie były już tak ekscytujące. Reaktywacja pierwotnego wcielenia grupy była jednak kwestią czasu, a plotki na ten temat pojawiały się w prasie muzycznej jeszcze zanim muzycy podjęli ze sobą jakiekolwiek rozmowy. Czy coś mogło pójść nie tak? Okazuje się, że bardzo wiele. Przede wszystkim trzeba sobie zdać sprawę, że był to powrót czysto biznesowy, dokonany z pobudek nie artystycznych, a merkantylnych. Nowe wcielenie The Byrds komercyjnie radziło sobie coraz gorzej, podobnie zres

[Recenzja] The Byrds - "(Untitled)" (1970)

Obraz
To wyjątkowa pozycja w dyskografii The Byrds. Dwupłytowy album prezentuje nie tylko nowe utwory  zarejestrowane w studiu, ale też materiał koncertowy. Było to pierwsze oficjalne wydawnictwo zespołu z nagraniami na żywo i przez wiele lat jedyne, co zmieniło dopiero opublikowanie "Live at the Fillmore - February 1969" (2000) i "Live at Royal Albert Hall 1971" (2008). Nie przypadkiem wszystkie te rejestracje pochodzą ze zbliżonego okresu. Ówczesny skład wypadał naprawdę znakomicie na scenie.  Oprócz ostatniego muzyka oryginalnego wcielenia grupy, Rogera McGuinna, tworzyli go gitarzysta Clarence White i perkusista Gene Parsons - obaj wzięli już udział w nagraniu płyt "Dr. Byrds & Mr. Hyde" oraz "Ballad of Easy Rider" - a także nowy basista, Skip Battin. Materiał koncertowy, wypełniający pierwszą płytę, zarejestrowano podczas dwóch występów w Nowym Jorku, 28 lutego oraz 1 marca 1970 roku. Uwagę przyciąga przede wszystkim 16-minutowe wykonanie klas

[Recenzja] The Byrds - "Sweetheart of the Rodeo" (1968)

Obraz
Z oryginalnego składu The Byrds pozostało tylko dwóch muzyków: Jim/Roger McGuinn oraz Chris Hillman. Tuż przed rozpoczęciem nagrań na szósty album dołączył do nich Gram Parsons, dotychczas muzyk dziś już zapomnianego, choć pionierskiego dla country rocka zespołu International Submarine Band. Nie zagrzał długo miejsca w The Byrds - odszedł niedługo po tej sesji, zabierając ze sobą Hillmana, aby razem stworzyć nową grupę, The Flying Burrito Brothers - jednak odcisnął bardzo silne piętno na "Sweetheart of the Rodeo". Nie pozostało tu nic z eklektyzmu trzech poprzednich albumów. Nie ma żadnych psychodelicznych odlotów, dylanowskiego folku, beatlesowskich piosenek, odniesień do jazzu czy proto-jangle popu. Całość utrzymana jest w stylistyce country, raz bliższej tradycji tego gatunku (przede wszystkim "I Am a Pilgrim" i "Pretty Boy Floyd"), kiedy indziej w wersji urockowionej ("You Ain't Goin' Nowhere", "One Hundred Years From Now",

[Recenzja] The Byrds - "The Notorious Byrd Brothers" (1968)

Obraz
W trakcie nagrywania "The Notorious Byrd Brothers" doszło do poważnego rozłamu w grupie. Chociaż sesja rozpoczęła się w składzie z dwóch poprzednich albumów - z Jimem (tudzież Rogerem, jak od tej pory chciał być nazywany) McGuinnem, Davidem Crosbym, Chrisem Hillmanem i Michaelem Clarkiem - pod jej koniec w zespole została tylko połowa tych muzyków. Najpierw doszło do sprzeczki z perkusistą. Pozostali członkowie, szczególnie Crosby, zarzucali mu braki techniczne i okazywali niezadowolenie z jego gry w swoich kompozycjach. Na jego miejsce postanowiono zatrudnić renomowanych perkusistów sesyjnych, Jima Gordona (m.in. Derek and the Dominos, Traffic) i Hala Blaine'a, jednak Clarke jeszcze przez pewien czas pozostawał oficjalnie w zespole, a nawet pojawił się na okładce albumu. Następnie doszło do konfliktu z Crosbym, który sprzeciwiał się włączeniu do repertuaru cudzej kompozycji, "Goin' Back" autorstwa Gerry'ego Goffina i Carole King - uważał to za krok

[Recenzja] The Byrds - "Younger Than Yesterday" (1967)

Obraz
"Younger Than Yesterday" to pierwsze wydawnictwo The Byrds, na którym basista Chris Hillman wyszedł z cienia pozostałych muzyków. Dotąd nieaktywny jako kompozytor, tutaj podpisany jest pod pięcioma z jedenastu kompozycji. Tylko "So You Want to Be a Rock 'n' Roll Star" sygnuje wspólnie z Jimem McGuinnem. Cztery pozostałe - "Have You Seen Her Face", "Time Between", "Thoughts and Words" oraz "The Girl with No Name" - napisał samodzielnie i w dodatku w każdym z nich wystąpił w roli głównego wokalisty, choć dotąd udzielał się wyłącznie w chórkach. Reszta materiału to dwa utwory napisane przez samego Davida Crosby'ego ("Everybody's Been Burned", "Mind Gardens") i dwa wspólnie z McGuinnem ("Renaissance Fair", "Why"), ponadto jeden McGuinna oraz niebędącego członkiem zespołu Roberta Hipparda ("C.T.A.-102"), a także przeróbka Boba Dylana ("My Back Pages").

[Recenzja] The Byrds - "Fifth Dimension" (1966)

Obraz
Swoim debiutanckim albumem "Mr. Tambourine Man" grupa The Byrds przyczyniła się do powstania folk rocka i jangle popu, a wydany zaledwie rok później, trzeci w dyskografii "Fifth Dimension" jest z dużym prawdopodobieństwem pierwszym dojrzałym przykładem rocka psychodelicznego. Longplay ukazał się w lipcu 1966 roku, na niespełna miesiąc przed beatlesowskim "Revolver" i cztery miesiące przed "The Psychedelic Sounds of the 13th Floor Elevators" The 13th Floor Elevators, który dał nazwę całemu nurtowi. Oczywiście, mowa o albumach. Na singlach psychodelia zaistniała już wcześniej. Jako najbardziej istotne piosenki najczęściej wymienia się "Rain" Beatlesów, stronę B singla "Paperback Writer" z maja '66, a także "Eight Miles High" Byrdsów, wydany już w marcu. Kompozycja Gene'a Clarke'a, Jima McGuinna i Davida Crosby'ego stała się pierwszym autorskim przebojem amerykańskiego zespołu, a sukces mógłby być je

[Recenzja] The Byrds - "Turn! Turn! Turn!" (1965)

Obraz
Niespełna pół roku po debiutanckim "Mr. Tambourine Man", w tym samym roku kalendarzowym, kwintet The Byrds opublikował kolejny longplay, "Turn! Turn! Turn!". To zdecydowanie za mało czasu, by określić się na nowo, Trzeba być zatem wyrozumiałym dla zespołu, który nie proponuje tu właściwie niczego nowego. Po raz drugi otrzymujemy mieszankę dylanowskiego folku z beatlesowskim proto-rockiem, antycypującą stylistyki folk rocka i jangle popu. Ponownie dużą część repertuaru stanowią przeróbki cudzych kompozycji. Wśród nich nie zabrakło kawałków Boba Dylana ("Lay Down Your Weary Tune", "The Times They Are a-Changin'") i Petera Seegera (tytułowy "Turn! Turn! Turn!"), znalazło się też miejsce dla "A Satisfied Mind" z repertuaru Portera Wagonera, tradycyjnej folkowej pieśni "He Was a Friend of Mine" - znanej też z wersji… Dylana - a nawet XIX-wiecznej piosenki "Oh! Susannah", napisanej przez Stephena Fostera.

[Recenzja] The Byrds - "Mr. Tambourine Man" (1965)

Obraz
W 1964 roku rozpoczęła się w Stanach tak zwana Brytyjska Inwazja. Brytyjscy wykonawcy, z grupą The Beatles na czele, przeprowadzili prawdziwy szturm na amerykańskie listy przebojów i tamtejsze sale koncertowe. Stali się też źródłem inspiracji dla lokalnych muzyków. Jednym z pierwszych amerykańskich zespołów, które wypłynęły na tej fali, był pochodzący z Los Angeles zespół The Byrds. Jego korzenie tkwią w duecie śpiewających gitarzystów Jima McGuinna i Gene'a Clarka, których wkrótce wsparł kolejny śpiewający gitarzysta, David Crosby. Początkowo muzycy występowali pod takimi nazwami, jak The Jet Set czy Beefeaters, i grali folk w stylu Boba Dylana. Kiedy jednak zetknęli się z muzyką brytyjskich grup, szczególnie liverpoolską czwórką, postanowili aranżować tradycyjne pieśni folkowe w podobnym stylu. Potrzebne do tego było dodanie sekcji rytmicznej. Miejsce basisty zajął Chris Hilman, wcześniej grający na mandolinie w zespołach wykonujących muzykę country, natomiast perkusistę Mic